Budynki po wygaszanych gimnazjach mogłyby służyć uczniom szkół podstawowych i średnich, co zdaniem władz Łodzi rozwiązałoby problem przepełnionych i zatłoczonych szkół. Na takie rozwiązanie nie chce się zgodzić łódzki kurator oświaty.
"Łódzki kurator oświaty, przedstawiciel minister edukacji, działa wbrew dobru dzieci i wbrew interesowi społecznemu. W naszej ocenie kieruje się wyłącznie złą wolą i niechęcią do wszelkich działań miasta dotyczących edukacji" - twierdzi Pierwszy Wiceprezydent Miasta Łodzi Tomasz Trela, szef SLD w województwie łódzkim.
Władze Łodzi już raz spotkały się z kuratorem w sądzie, gdy ten negatywnie zaopiniował przygotowaną po miesiącach konsultacji nową sieć szkół. Wówczas Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał rację samorządowcom. Również w tym przypadku władze miasta nie zamierzają się poddawać i chcą walczyć o poprawę warunków nauczania - zapowiada Wiceprezydent Trela.
"Spotkamy się w sądzie i mam nadzieję, że po jego rozstrzygnięciu, które - w co wierzymy głęboko - będzie dla nas korzystne, zdążymy jeszcze przeprowadzić szkoły do dwóch budynków. Bo chcemy, by łódzkie dzieci uczyły się w godnych warunkach, a nie »siedząc sobie na głowach«" - podkreśla.
Tomasz Trela przypomniał także, że Minister Edukacji Narodowej w rządzie PiS - Anna Zalewska - obiecywała, że po reformie edukacji i wygaszeniu gimnazjów nie będzie pustych budynków i lekcji do późnych godzin. Byłaby to kolejna, obok "bezkosztowej reformy", niedotrzymana przez minister Zalewską obietnica.